(ANS – Tokio) – W ostatnich dniach Japonię nawiedziło szereg klęsk żywiołowych. 27 września miał miejsce niespodziewany wybuch wulkanu Ontake, który pociągnął śmierć 55 osób, a 9 jest dotąd zaginionych. A ubiegłej niedzieli, tajfun, z wiatrem wiejącym z prędkością 200 km/godz, uderzył w archipelag Honsiu, dosięgając w czasie zaledwie kilku godzin stolicę – Tokio, gdzie, na szczęście, był już mniej groźny. Ks. Mario Yamanouchi, wikariusz inspektorialny, umieścił opis tych wydarzeń na newsletterze inspektorii Argentyny Północnej – “En 2 ruedas”:
Przeżyliśmy niespodziewany wybuch wulkanu Ontake (największy w ostatnich 90 latach w Japonii – przyp. red.), co miało miejsce dokładnie w południe, który pociągnął za sobą śmierć ponad 50 osób. Wielu z nich zmarło od uderzenia kamieniami, które rozrzucił wybuch wulkanu; wiele z tych ciał zostało znalezionych na szczycie góry na wysokości ok. 3 tys. metrów. Nie jest znana dokładna liczba osób, które znajdowały się na górze lub w drodze na nią... Być może było ich ok. tysiąca, z uwagi na to, że pogoda była sprzyjająca, a Japończycy lubią wspinaczkę górską.
A co się tyczy tajfunów... W ostatnich dniach przekroczyły one liczbę 18. Ale zimne powietrze Morza Japońskiego sprawiło, że nie ucierpiał tak bardzo w czasie ich przejścia obszar Tokio. Jakkolwiek wywołało to obsunięcia ziemi, powodzie, było przyczyną zaginięcia osób, śmierci. I teraz nadszedł tajfun numer 19, który przemierza tę samą drogę. Mamy nadzieję, że nie dosięgnie naszych wysp, ponieważ po ulewnych deszczach mogłoby z łatwością dojść do kolejnych osunięć ziemi i nie można byłoby tego zatrzymać. Naturę w swoim chaosie trudno opanować, a jeśli ziemia jest poruszona, jeśli ma się do czynienia z trzęsieniem ziemi nawet o sile 3 czy 4 stopni, cała ziemia się osuwa, wywołując katastrofę…”.
Swój list ks. Yamanouchi kończy wspomnieniem rocznicy śmierci Czcigodnego Sługi Bożego ks. Vincenzo Cimattiego, pioniera salezjanów z Japonii, prosząc o modlitwę w intencji inspektora – ks. Aldo Ciprianiego.
Opublikowano 09/10/2014
