(ANS – Sewilla) – “W ostatnich latach do Hiszpanii przybywało wielu uchodźców, którzy zaliczali się do grupy “nielegalnych imigrantów”. Przybyli z Nigerii, Sudanu, Republiki Środkowej Afryki... Jak to możliwe, że nasze serca nie wzruszyły się wobec sytuacji, w jakiej się znaleźli?”. To niektóre ze słów, jakie skierował ks. Cristobal López, przełożony hiszpańskiej inspektorii pw. Maryi Wspomożycielki, do swoich współbraci w liście okólnym z 1 października. Poniżej niektóre jego fragmenty.
W swoim liście ks. López omawia szereg aspektów, mówiąc o tym, co już zostało zrobione, i to, co należałoby zrobić na rzecz uchodźców. Stwierdzając, że “przybycie uchodźców nie jest bezpośrednie; szacuje się, że zaczną przybywać od listopada lub grudnia, i że do Hiszpanii przybędzie około 15 tysięcy w ciągu dwóch lat”, sugeruje, że “byłoby wskazane, aby każda ze wspólnot wyznaczyła jednego współbrata, który byłby w kontakcie, na poziomie lokalnym, z przedstawicielami kompetentnych władz”, odpowiedzialnymi za diecezjalną “Caritas”, komisje ds. migrantów i inne instytucje kościelne.
“Nasza wspaniałomyślność nie powinna ograniczyć się tylko do aktualnej sytuacji uchodźców z Syrii, którzy przybędą do naszego kraju. W Libanie jest 1,2 miliona uchodźców z Syrii, a gdy chodzi o Turcję, mówi się o 1 800 000 osób. Wśród nich pracują nasi współbracia salezjanie. Jak możemy im nie pomóc i ich nie wesprzeć?” – kontynuuje.
Inspektor zachęca do zastanowienia się i działania na rzecz uchodźców, którzy nie tylko docierają do Europy, ale gdziekolwiek ci się znajdują: “W ostatnich latach do Hiszpanii przybywało wielu uchodźców, którzy zaliczali się do grupy “nielegalnych imigrantów”. Przybyli z Nigerii, Sudanu, Republiki Środkowej Afryki... Jak to możliwe, że nasze serca nie wzruszyły się wobec sytuacji, w jakiej się znaleźli?”. To prawda, że jako salezjanie nie pozostaliśmy obojętni; w naszych domach, w naszych dziennych ośrodkach, w domach dla młodzieży, a także w ramach innych form opieki społecznej objęliśmy troską sporą ich liczbę. Ale czy jest to wystarczające?
A ponadto podkreśla naglącą potrzebę pomocy tym, którzy wciąż przebywają w krajach, gdzie toczy się wojna, i nie mogą ich opuścić (lub którzy uważają za swój obowiązek pozostanie tam), twierdząc: “Ci, którzy uciekają z Syrii i innych krajów, aby przybyć do Europy, zasługują na nasze solidarne przyjęcie... Ale nie możemy zapominać o tych, którzy nie przestają cierpieć z powodu wojny w swoich domach, na ulicy i swojej dzielnicy?”.
“(...) Także z tymi dziećmi pracują nasi bracia w Aleppo i Damaszku, na obszarze wojennym, gdzie każdego dnia ich życie jest zagrożone. Jeśli tego jeszcze nie uczyniliście, zachęcam was do przeczytania kronikarskiej relacji-sprawozdania, jakie ks. Munir El Rai napisał po swojej wizycie w trzech domach salezjańskich znajdujących się w Syrii (opublikowanego przez ANS: Część 1, Część 2, Część 3).
List okólny ks. Lópeza dotyka także innych kwestii związanych z uchodźcami: “wychowywać do pokoju i czynić wszystko, co możlliwe, aby powstrzymać wojny’; ten aspekt inspektor uwypukla jako zasadniczy, jako że “rozwiązaniem jest powstrzymanie wojny, zaprowadzenie pokoju”. I dodaje, przytaczając słowa salezjańskiego misjonarza z Damaszku: “Jeśli wielkie potęgi i Narody Zjednoczone dojdą do porozumienia i tego zechcą, ta wojna zakończy się w ciągu trzech dni”.
Opublikowano 08/10/2015