(ANS – Rzym) – Po 22 latach pracy w tych dniach ukaże się pierwsza Biblia katolicka w języku tajskim. Jest ona owocem pracy wielu osób, a zwłaszcza – ks. Francesco Caisa, salezjanina, misjonarza w Tajlandii od 1960 r. Będąc przejazdem w Rzymie, przybliżył nieco redakcji ANS to swoje doświadczenie.
Jak zrodziła się Biblia w języku tajskim?
Ta inicjatywa wyszła od świeckich, którzy odczuwali potrzebę Biblii katolickiej, także w sensie materialnym. Istotnie, w Tajlandii katolicy stanowią zaledwie 300 tysięcy na ogólną liczbę 66 milionów mieszkańców, i chociaż pierwsze osady powstały tu 300 lat temu, to jednak misjonarze przetłumaczyli tylko Ewangelie. Także po soborowej reformie liturgicznej zawsze pozostawała w użyciu Biblia chrześcijan protestantów, z pewną modyfikacją.
Zaczęliśmy wszystko, w sposób bardzo uroczysty, Mszą św. w dniu 6 stycznia 1992 r. Myśleliśmy, że wszystko pójdzie bardzo szybko, rozdzielając teksty wśród licznych księży, którzy znali język angielski, podczas gdy ja i ks. Giovanni Maria Vianney Thatsanai, były wychowanek salezjański – zajęliśmy się jedynie koordynacją pracy. Ale zauważyliśmy, że praca nie szła jak powinna!
Tak więc ks. Thatsanai i ja, obaj zaczęliśmy tłumaczyć , wers po wersie, z tekstów oryginalnych, starając się oddać ten przekład w sposób jak najlepszy. Kiedy skończyliśmy księgę, daliśmy ją do przejrzenia trzem profesorkom akademickim, dwom buddystkom i jednej katoliczce, a ich spostrzeżenia były niezwykle znaczące, ponieważ, rozpatrując tekst pod różnym kątem – kobiecym i międzyreligijnym – mogły dostarczyć różne punkty widzenia. Współpraca układała się bardzo dobrze; zawsze szukaliśmy konsensusu odnośnie do każdego słowa budzącego wątpliwość. I ostatnio przejrzeliśmy również pierwsze księgi, które rozpoczęliśmy 22 lat temu, z uwagi na to, że z upływem lat także język przeszedł pewną ewolucję!
Tak więc teraz język jest płynny, bardzo idiomatyczny, a jednocześnie wierny oryginałowi. Tekst jest opatrzony wprowadzeniami, przypisami, objaśnieniami, glosariuszem, mapkami geograficznymi... Biskupi wyrazili swoje wielkie zadowolenie, złożono zamówienie na 10 tys. egzemplarzy, ale drukujemy drugie tyle.
Jak przedstawia się sytuacja Zgromadzenia w Tajlandii?
Salezjanie pracowali najpierw w wielkiej diecezji południowej – Ratchabury, a Zgromadzenie angażowało się właśnie w misje. Potem, powoli salezjanie przenieśli się także na północ, gdzie charyzmat salezjański przyjął cechy miejscowej tradycji. Znalazło to wyraz w wychowaniu i edukacji, realizowanej zarówno w szkołach zawodowych, jak tych tradycyjnych. Obecnie prowadzimy siedem wielkich szkół na północnym obszarze kraju i liczne parafii na południu, z dwoma dużymi wspólnotami i pozostałymi mniejszymi.
Również kwestia obecności współbraci jest już ustabilizowana. Oprócz 15 misjonarzy starej daty, w większości Włochów i Filipińczyków, prawie 90 to autochtoni. Gdy zaś chodzi o kierunek misji, idzie się teraz w stronę zagranicy – Kambodży, gdzie praca misyjna została zapoczątkowana 20 lat temu, a teraz są tam trzy wielkie szkoły zawodowe, a poza tym jedna w budowie, i już pojawiają się lokalne powołania.
Opublikowano 17/06/2014