Wlochy – Ksiądz Bosko przybywa do Mediolanu specjalnym tramwajem z tablicą rejestracyjną 1815-2015 |
(ANS – Urgnano)– W dniu dzisiejszym, w piątek 7 lutego, urna Księdza Bosko dotarła do Urgnano, koło Bergamo. Ta mała miejscowość jest nie tylko kolejnym etapem światowego „itinerarium” relikwii Księdza Bosko. W Urgnano żyła Caterina Lanfranchi Pilenga, kobieta, która cierpiała na ciężką chorobę zapalenia stawów, a która, za wstawiennictwem Księdza Bosko, została cudownie uzdrowiona, otwierając drogę do kanonizacji świętego młodzieży.
Czytamy w Dekrecie Jego Świątobliwości Piusa XI "Geminata Laetitia", którym ogłosił świętym ks. Jana Bosko, co miało miejsce 1 kwietnia 1934 r., w Wielkanoc, w dniu kanonizacji księdza Bosko:
Pani Caterina Lanfranchi, żona Alessandro Pilengi, cierpiała na diatezę (skazę) artretyczną. Zapalenie stawów szczególnie zaatakowało kolana i stopy, czemu towarzyszyły inne dolegliwości organiczne, co utrudniało poważnie funkcjonowanie kończyn, chociaż nie zagrażało życiu. Po nieudanych próbach leczenia, które rozpoczęło się w 1903 r., trzykrotnie udawała się do Lourdes, ale nie dostąpiwszy łaski uzdrowienia, także w czasie drugiej pielgrzymki do Lourdes, którą odbyła na początku maja 1931 r., przed powrotem z Lourdes tak się modliła do Najświętszej Maryi Panny: «Ponieważ tutaj, w Lourdes, nie dostąpiłam uzdrowienia, spraw przynajmniej za przyczyną nabożeństwa, które żywię do Błogosławionego Jana Bosko, by mi je wyjednał w Turynie».
Po powrocie z Francji, czując się nadal tak samo źle, udała się do Bazyliki Maryi Wspomożycielki do Turynu. Z pomocą siostry i dorożkarza zsiadła z dorożki, weszła do świątyni i usiadła, by modlić się przed urną, w której znajdowało się ciało Błogosławionego Jana Bosko. Została na klęczkach przez ok. dwudziestu minut, po czym wstała i udała się do Ołtarza Błogosławionej Dziewicy i znów uklękła. I wtedy uświadomiła sobie, że doznała uzdrowienia; od tej chwili, bez żadnej pomocy, zaczęła swobodnie chodzić ku zdziwieniu obecnych, którzy wiedzieli, że nie mogła przedtem chodzić; teraz sama wsiada i zsiada z dorożki i chodzi po schodach bez żadnej trudności. To uzdrowienie od tej pory trwa, jak to potwierdzili trzej medycy biegli; następnie świadkowie, lekarze ją leczący i biegli wyznaczeni przez Świętą Kongregację Obrzędów jednomyślnie potwierdzili cud.
W ostatnich dniach dziennik “L’Eco di Bergamo” zagadnął w tej kwestii pana Italo Pilengę, jednego z wnuków tej kobiety, który tak to skomentował: “Chociaż w tym czasie nie było mnie jeszcze na świecie, dobrze pamiętam moją babcię Caterinę, której historia znaczyła dzieje naszej rodziny. Wystarczy powiedzieć, że prawie wszyscy potem uczyliśmy się u salezjanów: np. ja uczęszczałem do szkoły średniej. Istotnie, nasza rodzina była duża i matriarchalna, w jej centrum znajdowała się babcia Caterina i dziadek Alessandro”.